Dlaczego nie warto jeździć na rezerwie

Wiele osób jeżdżąc samochodem uzupełnia paliwo dopiero wówczas, gdy mają bardzo mało paliwa. Pomijając ryzyko stanięcia samochodem w szczerym polu, narażamy się na wiele awarii nie mając świadomości tego faktu.

Porady dotyczące użytkowania pojazdu

Dlaczego jazda na rezerwie może nas słono kosztować.

1. Gdy zbiornik jest prawie pusty, pozostałą część wypełnia wilgotne powietrze. Przy zmiennych warunkach atmosferycznych wilgoć skrapla się na ściankach i miesza się z paliwem. W następstwie woda dostaje się do układu paliwowego i przyśpiesza jego korozję. Może nas to drogo kosztować, ponieważ współczesne elementy układu wtryskowego nie należą do tanich.

2. W silnikach diesla pompy paliwowe są smarowane jak również chłodzone paliwem. Przy niskim stanie paliwa istnieje ryzyko, że dostanie się do niego woda, jak również mała ilość paliwa szybciej się nagrzewa i traci swoje własności smarne, co również może skończyć się kosztowną naprawą.

Niektóre modele skonstuowane są w ten sposób, że (gdy w baku mało paliwa) na łukach lub podczas hamowania pompa zasysa powietrze i na moment traci smarowanie. Taki 'zabieg' nie zniszczy jej od razu, ale skraca żyuwotność. Kończy się to zacieraniem pompy paliwa, a samochód przestaje pracować na benzynie jeśli jest dodatkowo zasilanym gazem. Latem ciepły silnik da radę uruchomić na samym gazie, ale zimą... trafisz do warsztatu na lawecie.

3. Jeśli w baku jest minimalna ilość paliwa, jedynie jego część zasysana przez pompę zostaje spalona. Reszta i to znaczna większość, wraca z listwy wtryskowej do baku - jest mocno podgrzana przez pompę i ciepło od silnika. To też nie wpływa korzystnie na bezawaryjność. Obecnie samochody wyposażone są w czujniki temperatury paliwa, a komputer w razie wykrycia problemu zmienia także parametry pracy wtrysku.

Gdy paliwa jest mało, pompa może zasysać breję zbierającą się na dnie baku, to nie wpływa pozytywnie na wtryskiwacze.

Regularna jazda na oparach może prowadzić do trudnych do zdiagnozowania zaburzeń pracy silnika. W nowoczesnych dieslach powoduje odczuwalny wzrost temperatury oleju w baku. Sterownik silnika monitoruje ten parametr na bieżąco, ale może się zdarzyć, że jednostka albo zgaśnie w trakcie jazdy, albo po zgaszeniu silnika nie pozwoli jej uruchomić. Komputer sterujący jednostki, sprawdza i zmienia parametry podgrzanego oleju napędowego dopasowując kąt wtrysku lub dawkę paliwa – silnik może pracować inaczej niż zwykle.

Samochody naszpikowane elektroniką mogą uniemożliwić wyjeżdżenie paliwa do końca. chronią w ten sposób przed zatarciem elementy układu wtryskowego. Gdy kontrolka paliwa zbliża się do zera, taki silnik może pracować jak w trybie awaryjnym: ograniczone osiągi, kontrolka „check engine”. Zostało to zaprojektowane po to, by wskazać kierowcy, że czas uzupełnienić benzynę. Po zatankowaniu samochód zaczyna pracować jak wcześniej.

Podsumowując, w baku powinna być co najmniej jedna czwarta paliwa. Zwłaszcza zimą lepiej dbać, by było go jak najwięcej, szczególnie jeśli auto pokonuje krótkie trasy.

Źródło: auto-swiat.pl Zdjęcia: pixabay i materiały własne

Masz pytanie? Zostaw dane

Twoje dane osobowe zawarte w powyższym/poniższym formularzu będą przetwarzane przez Nivette Fleet Management sp. z o.o.. z siedzibą w Warszawie w celu odpowiedzi na Twoje zapytanie. Szczegółowe informacje znajdziesz TUTAJ

Jesteś naszym klientem?

Pobierz aplikację iNFM i korzystaj z dostępu do Strefy Kierowcy i Fleet Managera zawsze kiedy tego potrzebujesz!